Komentarze: 0
To czerwone i lepkie idzie od palcy ku gorze
Siega do glowy
I zdziera z niej skore
Marne kosci pieknej niegdys czaszki
Widnieja bez wyrazu
Nie ma na nich radosci ani zalu sladu
Nie ma nienawisci
Stercza takie biale, wapienne
Twarde do bolu kamienne
To czerwone i lepkie opada z glowy na palce
I obdziera mnie z zalu
Pozostawia taka biala i czysta
Z moja dusza jak szklo przezroczysta
Nie ma juz tego co tak mnie oszpecalo
Nie am tego co na swiecie trzymalo
Nie ma nic tylko czarny piach i lzy
Ludzi ktorzy PONOĆ mnie kochali
Mowili ze nie wytrzymaja gdy cos im mnie zabierze
A jednak...
Lzy falszu i zaklamania plyna i ich oczy wrednych
Ktore patrzyly na mnie z politowaniem niegdys
Godne podziwu lecz zalosne to co sie za chwile stanie...
I poplyna lazki drobne
Takie niebieskie bo do deszczu podobne