13 kwietnia 2001r.
Komentarze: 5
Tego dnia z samego rana poszla sama na spacer. Moze nie powinna tego robic...Nie byla do konca sama. Towarzyszyl jej jedyny przyjaciel - pies Devil, z ktorym codziennie rano, tak jak i tego dnia, chodzila do lasu na spacer. Tam dzielila sie z nim swoim zyciem. Kochala go. Po poltorej godziny wrocila do swojego domu nad jeziorem Zostawila Devil'a i wyszla calkiem sama. Poszla do kolezanki, ktora PONOC byla jej najlepsza kolezanka. Gdyby na prawde taka byla to by ja rozumiala i nie pozwolila by wyjsc samej...Ale widocznie nie zauwazyla, ze cos jest nei tak. Niestety...Nie znala jej tak dobrze jak jej i nam sie wydawalo. Wyszla i poszla do domu. Przytulila psa, szepnela mu cos do ucha i wyszla raz jeshcze. Niepotrzebnie...Jak sie pozniej okazalo byl to ostatni uscisk psa i ostatnie slowo jakie powiedziala do swojego jedynego przyjaciela. Zaluje, ze jako ostatni wysluchal i poczul ja pies, a nie my...Poszla sie przejsc nad jezioro. Zrobila kilka kolek wokol niego. Nie wiem ile. Poszla dalej, w glab pobliskiego lasu, w ktorym po raz ostatni byla ze swoim psem. Lzami zraszala wysuszona od slonca zolta trawe. Swoimi nogami deptala galezie. Pekaly z trzaskiem pod jej ciezarem. Rozchodzily sie gluchym echem po lesie...Szla dosc dlugo, az usiadla na pniu jednego z brutalnie scietych drzew...Nie siedziala dlugo, poniewaz kuly ja drzazgi. Drzazgi, ktore to my wbijalismy w jej czyste serce. Czyste lecz przepelnione zalem...Poszla dalej...
Dodaj komentarz