Archiwum 18 czerwca 2003


cze 18 2003 Jej wiersz
Komentarze: 0

To czerwone i lepkie idzie od palcy ku gorze

Siega do glowy

I zdziera z niej skore

Marne kosci pieknej niegdys czaszki

Widnieja bez wyrazu

Nie ma na nich radosci ani zalu sladu

Nie ma nienawisci

Stercza takie biale, wapienne

Twarde do bolu kamienne

To czerwone i lepkie opada z glowy na palce

I obdziera mnie z zalu

Pozostawia taka biala i czysta

Z moja dusza jak szklo przezroczysta

Nie ma juz tego co tak mnie oszpecalo

Nie am tego co na swiecie trzymalo

Nie ma nic tylko czarny piach i lzy

Ludzi ktorzy PONOĆ mnie kochali

Mowili ze nie wytrzymaja gdy cos im mnie zabierze

A jednak...

Lzy falszu i zaklamania plyna i ich oczy wrednych

Ktore patrzyly na mnie z politowaniem niegdys

Godne podziwu lecz zalosne to co sie za chwile stanie...

I poplyna lazki drobne

Takie niebieskie bo do deszczu podobne

zacisze|grobu : :